Pan dr nie poinformował nas, że brakuje mu dokumentów, co skutkowało skreśleniem żony z leczenia. Skierował nas do innego szpitala, na oddział którego w tamtym szpitalu nie ma. Dzięki interwencji lekarzy z innego szpitala udało się w końcu dostać na oddział kierowany przez dr Jasiówkę, żona spędziła tam 8 dni nie dostając żadnego leczenia i mieliśmy wrażenie, że chętnie by się żony pozbyli z oddziału.