2.6
(5 ocen)
dr n. med. Lucyna Pietrzak
radioterapeuta
Ten lekarz pracuje w:
ul. W.K. Roentgena 5, Warszawa
Szamocka 6, Warszawa
Pokaż oceny dot. pacjentów leczonych z powodu:
Oceny z komentarzami (4)
Osoba towarzysząca
rok temu
W mojej ocenie Pani Doktor zachowywała się arogancko. Powiedziała Pacjentowi, że go nie wyleczy, że nie widzi możliwości. Jak tak można? Trochę empatii Pani Doktor
Czytaj dalej
Osoba towarzysząca
2 lata temu
Lekarz odesłała Pacjenta z kwitkiem, brak odpowiedniego podejścia. Nie wskazała co robić dalej tylko kazała iść gdzieś indziej. Dramat!
Czytaj dalej
Pacjent
2 lata temu
Cudowny lekarz i specjalista, zawsze miła, uprzejma, pyta i wszystko co nawet nie jest z działu onkologii. Natychmiast reaguje na każde złe samopoczucie i ból. Zmagałam się z dość złośliwym rakiem, dziś stan zdrowia stabilny. Dziękuję Pani doktor.
Czytaj dalej
Osoba towarzysząca
3 lata temu
Nie wiem jak z oceną leczenia, bo po pierwszym kontakcie zrezygnowaliśmy z konsultacji. Arogancja, brak empatii, przerośnięte ego. Lekarz nie rozumie definicji etyki lekarskiej. Przyznaje, że gdyby mogła, wolałaby pracować na zachodzie, ale prezentuje zupełnie niezachodnie standardy w podejściu do pacjenta.
Czytaj dalej
3 lata temu
Przypominam sobie ta sytuację (choć miała miejsce jakieś 2 lata temu-jeszcze przed pandemią) bo w mojej praktyce nie spotkałam się jeszcze z tak irracjonalnym i aroganckim zarazem zachowaniem.
Osoba Towarzysząca wraz z Chorą zgłosiły się do mojego gabinetu z własnej inicjatywy, nie zostały do mnie skierowane przez innego lekarza. To istotna informacja bo w Centrum Onkologii funkcjonuje podział narządowy a rozpoznanie Chorej nie podlegało pod lokalizację, którą ja się zajmuję. Nigdy tez wcześniej nie zetknęłam się z Chorą, ale leczona i konsultowana Ona była przez co najmniej kilku lekarzy z Centrum Onkologii. Dlaczego nie zgłosiła się do żadnego z nich? Też wszyscy Oni mieli nadmiernie wybujałe ego? Co więcej Chora została zdyskwalifikowana przez „właściwego „ narządowo radioterapeutę od napromieniania i pozostało mi się zgodzić z ta opinią. Ale wtedy okazało się że Osoba Towarzysząca wcale nie zgłosiła się do mnie po poradę czy opinię a w celu zrealizowania własnej koncepcji postępowania diagnostycznego: przyjęcia Chorej do Kliniki i wykonania Tomografii komputerowej. Nie potrafiła przy tym wyjaśnić czemu ta tomografia miałaby służyć i na jakie pytanie odpowiedzieć. Moja odmowa bardzo zirytowała Osobę Towarzyszącą i ni stąd ni zowąd, bez związku z sytuacją wypaliła ,że nie mogłabym pracować na Zachodzie. Wyjaśniłam, że o moim miejscu pracy decyduję ja i mój pracodawca.
Pomijam, że w przypadku pacjenta pierwszorazowego (zapoznanie się z dokumentacja, wywiad, badanie) z trudem wyrabiam się w przeznaczonym przez rejestrację czasie i zwyczajnie nie mam czasu na pogawędki na jakikolwiek temat, a tematy osobiste np. moje preferencje odnośnie pracy w ogóle nie wchodzą w grę.
Zaproponowałam skierowanie do szpitala rejonowego w celu pilnego przetoczenia krwi ale okazało się , ze Chora takie skierowanie posiada od kilku dni (wystawione przez lekarza spoza Centrum Onkologii). Nie wiem jakim ego charakteryzował się lekarz wystawiający to skierowanie , ale nie zostało ono zrealizowane. Poinformowana o zagrożeniu zdrowia i życia Chorej Osoba związanym z nie stosowania się do tego zalecenia.
Towarzysząca oświadczyła, ze złoży skargę na mnie. Poinformowana o procedurze uzyskania ksero historii choroby. Nic mi nie wiadomo o skardze, choć byłam ciekawa jej uzasadnienia: brak empatii, nadmierne ego to opinie o dość wysokim stopniu subiektywizmu, ale jako podstawa skargi brzmią zwyczajnie niepoważnie.
Wszystkie oceny (1)
Osoba towarzysząca
2 lata temu